poniedziałek, 20 maja 2013

Wszystkiego najlepszego Misz - Masz !

   


    Postanowiłam zrobić dzisiaj szczegółowe oględziny mojego bloga. Przejrzałam wszystkie posty, przeczytałam je od deski, do deski (no i znalazło się tam parę literówek, oczywiście...:)), aż w końcu dotarłam do samego końca i zorientowałam się,że w kwietniu minął rok, odkąd z Wami jestem !

    Tak bardzo się cieszę,że zaczęłam tutaj pisać. Mogę z dumą powiedzieć,że jest to mój sposób na życie. Moje hobby, coś, co kocham.

    Życzcie mi,żebym dalej się rozwijała,żebym nadal tworzyła. Życzcie mi skromności i konsekwencji w tym, co robię. Bo chciałabym,żeby moje (coraz szersze;)) grono czytelników, wspierało mnie tak, jak do tej pory. Wiedzcie,że gdyby nie Wy, nic by nie powstało. Bo nic nie daje takiej motywacji, jak Wasze ciepłe słowa otuchy ! Kibicujcie mi, a ja Was nie zawiodę.


 


Buziaki,
Ola.









     

piątek, 17 maja 2013

Garstka mnie, czyli... co na tak, co na nie.

Witajcie Moi Mili !

       Minęło sporo czasu, odkąd zamieściłam tutaj swój ostatni post - przepraszam. Tyle mam ostatnio na głowie... Gdyby kilka miesięcy temu, ktoś mi powiedział,że już niedługo będę latać w tę i z powrotem, starannie  wszystko załatwiać,składać podania do szkół, płacić wpisowe do internatu, dodatkowo skamleć do pedagogów o podwyższenie sprawowania -   parsknęłabym mu w twarz szyderczym śmiechem i odpowiedziałabym,że chyba zwariował. Ale teraz już wiem,że koniec gimnazjum to nie taka gładka sprawa. Oceny muszą być wystarczająco dobre, bo czasami jeden, maleńki, pozornie mało ważny punkcik zaważa o tym, czy dostaniemy się do szkoły naszych marzeń. Stoję przed wielkim wyborem, czeka mnie ogrom wyzwań. Czy sobie poradzę? Czy sprostam oczekiwaniom nowych nauczycieli i nauczę się życia w wielkim mieście? Tego przekonamy się już we wrześniu. (łuuuuuuuuuuuuuuuuuu! ciary ze strachu !)

   Są takie rzeczy, które bardzo lubię. Bez których wręcz nie mogę żyć. Nieduże. Maleńkie. Moje inspiracje. Jest ich tyle,że ach !Samej  trudno mi jest je zliczyć. Dlatego postanowiłam wybrać swoje TOP 10 (ciężko byłooo) i opublikować tutaj ;)


Dziesięć. Tonic Garnier Czysta Skóra - czyli ratunek dla mojej dojrzewającej cery. Używam tego specyfiku już od dawna i jestem z niego bardzo zadowolona. Nie muszę martwić się tłustą buzią, ani też jej przesuszeniem, moim zdaniem jest idealnie.


Dziewięć. Prosta grzywka. Tyle razy z nią eksperymentowałam. Była i na bok, i na skos, upięta do góry, z przedziałkiem. Jednak nie ma nic lepszego jak ta - urocza, klasyczna i dziewczęca w każdym calu. ( z góry przepraszam za to dziwaczne zdjęcie...)



Osiem. Słodycze - taktaktak, wiem. Sprowadzam Was na złą drogę.. Nie powinnam zajadać się wieczorami. Ale...to jest, jak narkotyk. Ilekroć przejdę z dumą, ignorując stos pysznych ciasteczek, leżących na stole w kuchni, zaraz tam wracam - bo niestety,ale ich prze milusi zapach i smak, który tak bardzo lubię zawsze zwyciężają.. Jak bardzo istota ludzka jest słaba.. Przerażające.



 - O, jejciu ! Zjadłabym sobie, ale pyyyyyyyyyyyyyyyszne ! - widzicie, co one ze mną zrobiły?


Siedem. Biżuteria - dlaczego akurat siódme miejsce? Bo mogę się bez niej obyć. Lubię zaświecić zdobioną kolią, lub bransoletką, ale  tylko na szczególne okazje. Oczywiście zupełnie nie zmienia to faktu,że nie bez powodu znalazły się w moim rankingu ;)



Sześć. Książki. Moja pasja. Każda, która wpadnie mi w rękę, na pewno niebawem zostanie przeczytana. Staram się dobierać sobie takie,na które akurat pozwala mi w danym dniu mój humor. Ulubiony gatunek - horror.







Pięć. Spodenki z wysokim stanem. Propozycja raczej na lato. Wyszczuplające, wygodne i ładne - opiszę w trzech słowach.







Cztery. Kosmetyki. Czyli to, co lubią wszystkie (może się mylę, ale zaryzykuję..) dziewczyny. Używam ich dla przyjemności.  Dzięki nim jestem zadbana i czuję się lepiej. Oczywiście trzymam się zasady( a przynajmniej się staram) "Co za dużo, to nie zdrowo !" ;)






Zbliżamy się do czołówki...



Trzy. Okulary. Nie sądziłam,że tak bardzo je polubię. Nie sądziłam,że dodadzą mi charyzmy i będę czuła się w nich pewniej. Cieszę się,że spoczywają dzielnie na moim nosie już od paru miesięcy.



 Dwa. Koszula z kołnierzykiem. Retro i szykowna. Taka, jak lubię. Idealnie sprawdza się w każdym miejscu i o każdej porze. Najlepiej w towarzystwie ulubionej torebki i subtelnych dodatków.


No i wreszcie.......

.....

...

Jeden. Kreska nad okiem. Zdecydowanie numer jeden w zestawieniu. Naprawdę dużo czasu zajęło mi dojście do perfekcji w jej wykonaniu. Metodami prób i błędów - wreszcie się udało i dziś potrafię dwoma pociągnięciami stworzyć takie cudo na powiece;) (chociaż tutaj, na zdjęciu takie sobie...)





A jakie są Wasze "małe rzeczy" ?

Buziaki,
Ola

sobota, 4 maja 2013

Kartki z pamiętnika.

       Odkąd tylko pamiętam prowadzę pamiętnik. Zapisuję tam wszystkie, ważniejsze wspomnienia, do których od czasu, do czasu lubię sobie powrócić. Zdarza się,że  łzy stają mi  w oczach, kiedy czytam o kimś, kogo już niestety nie ma wśród nas, innym razem pokładam się ze śmiechu, przypominając sobie o swoich kompromitujących sytuacjach.(a takich było tyle,że hoho) Pomyślałam,że kilka tych notatek nadaje się do pokazania. Poza tym, zawsze to lepiej pisać o czymś, co już się wydarzyło, co ma swoją historię i do czego po tych paru latach nabrało się już wystarczającego dystansu. No to publikujemy !


 ( z czarnego dziennika)
piątek,14.01.2011

      Ojej!
      Dzisiejszy dzień...no, cóż - nic niezwykłego. Związałam włosy w wysokiego, "niedbałego" koczkodana, pomalowałam rzęsy, policzki musnęłam różem, założyłam przygotowany wcześniej zestaw i poszłam do szkoły. Ze wszystkich lekcji najbardziej zdenerwował mnie oczywiście j.niemiecki... Niestety pani, która mnie uczy, nie potrafi zrozumieć,że jedyne słowa, jakie znam w tym języku to "nein, ja, gern , gut". Nie dla mnie takie bajery !


(z czarnego dziennika)

czwartek,10.02.2011

       Ledwo wstałam, ale jestem. Ledwo żyję, ale żyję. Spakowana, zawinięta w te wszystkie kolorowe czapki i szaliki,obładowana walizkami, stoję przed autokarem i czekam na wyjazd do Zakopanego. Jechaliśmy niecałe pięć godzin. Wynudziłam się za wszystkie czasy, słuchając "niesamowitych" historii nieznajomych dziewczyn z tylnych siedzeń. Strasznie się martwię,bo nie umiem jeździć na nartach. Właściwie sama nie wiem, po co wypożyczyłam sobie tu, na miejscu jedną parę, bo prędzej się zabiję dziesięć razy na tym stoku, niż nauczę się utrzymać w nich równowagę. Żałosna ze mnie istotka !

( z różowego notesika, multum błędów ortograficznych)

sobota, 11.05.2008

      Właśnie wróciłam od pani doktor i jestem zażenowana. Będąc w gabinecie zabiegowym, pielęgniarka zapytała mnie, ile ważę. Odparłam,że nie mam zielonego pojęcia. Bo taka była prawda.. Poprosiła mnie, abym zdjęła buty i stanęła na maszynie. Nie ma sprawy ! Tylko przypomniało mi się,że mam na sobie dwie skarpetki, nie do pary. Boże, co za wstyd. Ale, jak trzeba, to trzeba.. W gabinecie były też inne dzieci, które zaczęły się bezczelnie śmiać. Ciekawe z czego? Super..

To jest dobre :

(z zielonego pamiętniczka)

1 lipca 2009

Ten wspaniały dzień zaczęłam od plewienia ogórków. Klaudia mówi,że możemy sporo na nich  zarobić, więc ostro biorę się do pracy. Po oczyszczeniu kilku zagonów, zeszłyśmy z pola, do domu. Zadzwonił szwagier Bartosz i powiedział,że zabiera nas do Krakowa, do Ikei. A dlaczego, a po co? Ano dlatego,że siostra Ewelina chce kupić farby i tapetę do swojego pokoju. Było fajnie. Zgłodnieliśmy w drodze powrotnej i wzięliśmy z McDonalda jakieś żarło. Tak niewiele mi do szczęścia potrzeba !

I ostatnie:

(z kolorowego dziennika)

czwartek,24.12.2009

"Cicha noc" - rozbrzmiewała dzisiejszego wigilijnego wieczoru, w progach babcinego domu. Jak zwykle najadłam się, jak prosię. Ale  taki dzień jest tylko jeden, jedyny w całym roku, więc sobie wybaczam! Coś jeszcze miałam pisać...aha ! Jeszcze tylko sześć dni do sylwestra !




Mam nadzieję,że choć trochę się podobało !
Buziaki,
Ola