Nareszcie mam wszystko, co lubię - wakacje, piękną pogodę, książkę w ręku, koc, zadowolonych rodziców, patrzących na siebie ukradkiem, wesołą Bellę tarzającą się w trawie (i zgadnijcie, kto potem musi ją myć...no, kto?), spacery z ukochanym.... i....mogłabym właściwie wyliczać w nieskończoność, ale zatrzymam się właśnie tutaj.
Mija pierwszy tydzień wypoczynku, w moim przypadku okraszony był on dodatkowym stresem związanym z oczekiwaniem na wyniki naborów do szkół ponadgimnazjalnych. No i dooooobra, pochwalę się, a co mi tam -
dostałam się dokładnie tam, gdzie chciałam! Czeka mnie mała przeprowadzka do Krakowa, ale to dopiero we wrześniu, więc jeszcze mamy czas na opowiadanie.. W każdym razie trudno jest opisać moją radość. Udało się ! I to jest najważniejsze.
Pozdrawiam wszystkich moich rówieśników, którzy zobaczyli dzisiaj swoje nazwiska na liście przyjętych, jak i również tych biedaczków, którzy muszą pomęczyć się jeszcze w drugiej rekrutacji. Życzę powodzenia ! ;)
Choć moja głowa ma chwilowo wolne od nauki, nie mogę przecież zapomnieć o jakiejś lekturze, nieprawdaż? Mam już kilka pomysłów na nudne(choć może niekoniecznie samotne) wieczory.
"Pachnidło" Patricka Suskinda to jest zdecydowanie numer jeden w kategorii - muszę to przeczytać. Ekranizację co prawda mam już za sobą i owy film bardzo mi się podobał, (owszem, mocno trącił dziwactwem i kontrowersją, ale nie można całe życie tkwić w przesłodzonych komediach romantycznych o tym, jak to "on na początku był dla niej niemiły i miał ją gdzieś, a potem się w sobie zakochali"..)więc mam oczywiście ogromną nadzieję,że także książka spełni moje oczekiwania. Może pomyślicie,że taka kolejność nie jest zbyt dobra, ale no cóż - czasu niestety nie cofniemy. Po zaznajomieniu się z tą ' historią pewnego mordercy' pozwolę sobie zamieścić tutaj skromną recenzję, jak zawsze.
Plany?
Wszystko przyjdzie spontanicznie. To w końcu wakacje. Wakacje zawsze przynoszą coś ciekawego.
Buziaki,
Ola.
A tutaj tryptyk w odcieniach lata.