sobota, 21 września 2013

"Niby nic, a tak to się zaczęło..." - czyli pierwszy miesiąc w Krakowie.

Kochani !

    Nie sądziłam,że aż tak to wszystko mi się spodoba. Byłam pewna, że ogromne miasto, jakim jest Kraków mnie przytłoczy i  codzienny powrót do internatu ze szkoły, będzie dla mnie jedynym ratunkiem przed szarym, monotonnym światem. Nie. Jest naprawdę pozytywnie. Poznaję ludzi, z którymi mam wiele wspólnego, do których mogę zwrócić się nawet z najmniejszym problemem,  porozmawiać, pośmiać się. Mieszkam z naprawdę fajnymi osóbkami.Szczerymi i z poczuciem humoru. My - dziewczyny - wspieramy się nawzajem i co najważniejsze - dogadujemy się,stanowimy świetną ekipę, więc moja radość jest nie do opisania.  Poza tym, czegóż chcieć więcej, jeśli ma się przy sobie miłość życia? ;)
    Cieszę się,że wybrałam VIIIkę. Po trzech tygodniach nauki mogę stwierdzić,że panuje tu niebywale przyjemna atmosfera,a  nauczyciele biorą pod uwagę indywidualność danej jednostki. Dobrze wspominam również wyjazd integracyjny do Rabki Zdrój, który pomógł mi lepiej poznać najlepszą w świecie 1h !(human, to wcale NIE tuman!)
   Wróciwszy po dwóch tygodniach do domu,(skaczę z tematu, na temat - jakże miło z mojej strony...) czekał mnie od dawna upragniony, wyczekiwany ślub mojej siostry... Klaudusiu - wiedz,że wyglądałaś cudownie ! Wesele było, jak z bajki, a łzy wzruszenia niejednokrotnie pojawiały się w moich oczach (na szczęście się nie rozmazałam!)
   Trudno mi jest w tym momencie to wszystko objąć, ogarnąć. Czeka mnie bowiem jeszcze wiele wyzwań, potyczek, przygód, fascynacji, euforii i porażek. Wszystko to postaram się przenieść na strony tego bloga, jeśli tylko czas mi na to pozwoli. Życzcie mi powodzenia, Misz-Maszki !


Buziaki,
Ola

(na deser kupa zdjęć z sierpniowego wesela, z internatu, z wesela siostry,wieczoru panieńskiego, z wyjazdu integracyjnego i...wielu, wielu innych
)


 
 






Zdjęć jest tyle,że chyba nie dodam wszystkich w przeciągu roku...A, co mi tam - podzielę posta na dwie tury!