piątek, 8 lutego 2013

Chwilowy brak tego, co najważniejsze.

Cześć !

       Mój dzisiejszy post, należy właśnie do grona tych postów, które w moim mniemaniu wcale nie mają sensu...
      Czasami zdarza mi się nie mieć weny. Kompletnie. Siedzę przed komputerem, tępo gapię się w monitor i czekam, aż stanie się cud i przyjdzie mi do głowy jakiś pomysł. Zbawienny pomysł na krótką notę, która ucieszy zarówno mnie, jak i Was - moich czytelników, o ile w ogóle istniejecie ;) Siedzę i siedzę, czekam i czekam, ale mój umysł wcale nie jest po mojej stronie i bezczelnie namawia mnie do myślenia o niebieskich migdałach. Aż w końcu... O! jest ! Rysuje się w mojej głowie zarys na idealną treść, rozsiadam się wygodnie na krześle(zwyczajnym, bo gdyby - broń Boże- było ono obrotowe, to miałabym inne zajęcie zamiast pisania, wziuuum) i już, już mam wklepać pierwszy wers, kiedy to....pomysł wylatuje z mojej głowy i podąża hen, daleko, do wyobrażni jakiejś innej bloggerki. Dlatego właśnie dzisiejszy post jest o niczym. Ale -jak już wiecie albo może nie wiecie, nic, to już też jest coś, więc właściwie nie do końca mówię bez sensu. Chyba.
    Boże,( 2. Nie wymieniaj imienia Pana Boga twego ...wiem, wiem, wiem) tak patrzę na to, co wyżej napisałam i powoli zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo jestem skomplikowaną osobą. Już sama nie nadążam nad tym, co chciałabym napisać.A jest tyle do opowiedzenia. Do pożartowania,jednak tak mało na to czasu przez to,że codziennie ze wszystkim się spieszymy. A zwolnić da się rzadko. Powiedziałabym nawet - tylko w weekendy, przynajmniej w moim skromnym przypadku.
     To tyle na dziś. Nie wiem, jak Wy, ale ja lecę do kuchni. Mama zrobiła przepyszne oponki a jest ich tak dużo, że starczyłoby dla całego oddziału wojskowego. Mniam, aż ślinka cieknie !



     Buziaki, Ola

1 komentarz: